Nie jest trudno wskazać najpopularniejszego obecnie pisarza fantasy (jeżeli brać w rachubę jedynie tych jeszcze żyjących) - z całą śmiałością można powiedzieć, że jest to George R.R. Martin, autor szalenie popularnej sagi "Pieśń Lodu i Ognia" (szerzej znanej pod tytułem jej pierwszego tomu, czyli "Gra o Tron"). Pisarz ten, mający na koncie 15 milionów sprzedanych książek i tłumaczenia swoich dzieł na blisko 20 języków, uznany został niedawno przez tygodnik "Time" jedną ze stu najbardziej wpływowych osób na świecie. Nie da się jednak ukryć, że ogromną popularność przyniósł mu dopiero serial kanału HBO, który oparty jest na jego najbardziej znanej serii. To w ten sposób trafił do masowej świadomości fanów popkultury, wcześniej brylując raczej tylko w hermetycznym światku miłośników literatury fantasy. Wcześniej George R.R. Martin, niepozorny syn pracownika stoczni oraz gospodyni domowej, pisał głównie do szuflady. Po kilkunastu latach wytężonej pracy uzyskał uznanie w środowisku, jednak to dopiero "Pieśń Lodu i Ognia" otworzyła worek z nagrodami, którymi został obsypany. Pierwszy tom sagi ukazał się w Stanach Zjednoczonych w 1996 roku (w Polsce pojawił się dwa lata później). Kiedy HBO wypuściło serial na jego kanwie, nazwisko George R.R. Martin stało się znane niemal wszystkim. Skąd ta niezwykłą popularność historii Martina? Jego saga, rozgrywająca się w wymyślonym świecie Westeros który zaludniają nie tylko rycerze, ale i stworzenia fantastyczne, nie jest typową opowieścią fantasy. O wiele bliżej jej do powieści historycznej, bowiem realia średniowiecznej polityki autor oddał wręcz doskonale. Fani pisarza podzielili się na dwa obozy - tych, którzy znają tylko serial, oraz tych, którzy czytali przed laty książki (i wciąż czytają, bowiem saga nie jest jeszcze zakończona). Z tym pierwszym wiąże się zabawna anegdotka - otóż po premierze odcinka, w którym w nieoczekiwany sposób ginie jedna z głównych postaci, telewizja HBO została dosłownie zalana oburzonymi listami fanów. Żądali oni powrotu tej postaci w kolejnym sezonie serialu, zupełnie nie rozumiejąc, że losy tej postaci są przesądzone już od kilkunastu lat - na kartach powieści George R.R. Martina.